Niedawno wróciłam od weterynarza. Byłam tam z panem i Madzią. Gdy przyszliśmy w poczekalni były dwa duże psy. One nie zwracały na mnie uwagi to i ja zostawiłam je w spokoju. Potem przyszedł jakiś kot. Niestety był w maleńkim transporterze więc nawet nie mogłam go zobaczyć. Czas się dłużył niesamowicie więc pan wyjął mnie na chwile z transportera i wziął na kolanka. Tam podobało mi się o wiele bardziej. Chyba każdy kot woli być miziany niż zamknięty w transporterze. Nagle do poczekalni weszła pani z kotem w takiej dziwnej torbie ( coś jak transporter). Usiadła na krześle i opowiedziała pani obok w jakim celu tu przyjechała. Miała zamiar skrócić cierpienie kota, który umierał. Wszyscy byliśmy wstrząśnięci i smutni. Kot ten był bardzo stary i przeraźliwie miauczał. Nie miał nawet siły wstać. My koty podjęliśmy decyzje aby przepuścić w kolejce tego biedaka. Nawet psy widząc jego cierpienie się zgodziły. Kot razem z opiekunką weszli do gabinetu. Niestety wyszła już tylko pani z ciałem kota, którego dusza właśnie przechodziła za tęczowy most.
Następny do gabinetu wszedł pies, a potem my. Najpierw pani doktor zmierzyła mi temperaturę co mi się straszliwie nie podobało. Pan musiał mnie mocno trzymać, a ja się tak wyrywałam że go podrapałam. Potem pani obejrzała mnie dokładnie i zrobiła szczepionkę, której wcale nie poczułam. Madzia mnie pochwaliła że byłam grzeczna i pojechaliśmy do domu gdzie zjadłam tuńczyka i poszłam spać bo byłam bardzo zmęczona.
To Lenka była bardzo dzielna, moje kocie "towarzystwo" nie lubi zastrzyków :)
OdpowiedzUsuńA to wiersz dla kota po drugiej stronie tęczy, pewnie go znasz :(
Panie Boże, nie jestem aniołem
dziś niewielu jest takich na świecie,
może ci, co na ziemskim padole
pokochali zwierzęta i dzieci.
Panie Boże, powiedziałeś "proście",
rzekłeś "proście, a będzie wam dane"
wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście
poszedł do Ciebie mój kot ukochany?
Panie Boże, poznasz go z łatwością,
miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
proszę o Panie, zawołaj go głośno,
bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.
Panie Boże, nie proszę dla siebie,
znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
by głodny i smutny tam nie był, i żeby
mógł sobie przy kimś spokojnie zasnąć.
Panie Boże, a gdy tak się stanie,
że i mnie kiedyś do siebie zawołasz,
pozwól mu proszę wyjść mi na spotkanie,
jeśli oczywiście zostanę aniołem.