czwartek, 16 sierpnia 2012

U weterynarza

Miau!

Niedawno wróciłam od weterynarza. Byłam tam z panem i Madzią. Gdy przyszliśmy w poczekalni były dwa duże psy. One nie zwracały na mnie uwagi to i ja zostawiłam je w spokoju. Potem przyszedł jakiś kot. Niestety był w maleńkim transporterze więc nawet nie mogłam go zobaczyć. Czas się dłużył niesamowicie więc pan wyjął mnie na chwile z transportera i wziął na kolanka. Tam podobało mi się o wiele bardziej. Chyba każdy kot woli być miziany niż zamknięty w transporterze. Nagle do poczekalni weszła pani  z kotem w takiej dziwnej torbie ( coś jak transporter). Usiadła na krześle i opowiedziała pani obok w jakim celu tu przyjechała. Miała zamiar skrócić cierpienie kota, który umierał. Wszyscy byliśmy wstrząśnięci i smutni. Kot ten był bardzo stary i przeraźliwie miauczał. Nie miał nawet siły wstać. My koty podjęliśmy decyzje aby przepuścić w kolejce tego biedaka. Nawet psy widząc jego cierpienie się zgodziły. Kot razem z opiekunką weszli do gabinetu. Niestety wyszła już tylko pani z ciałem kota, którego dusza właśnie przechodziła za tęczowy most.


 


Następny do gabinetu wszedł pies, a potem my. Najpierw pani doktor zmierzyła mi temperaturę co mi się straszliwie nie podobało. Pan musiał mnie mocno trzymać, a ja się tak wyrywałam że go podrapałam. Potem pani obejrzała mnie dokładnie i zrobiła szczepionkę, której wcale nie poczułam. Madzia mnie pochwaliła że byłam grzeczna i pojechaliśmy do domu gdzie zjadłam tuńczyka i poszłam spać bo byłam bardzo zmęczona.

1 komentarz:

  1. To Lenka była bardzo dzielna, moje kocie "towarzystwo" nie lubi zastrzyków :)

    A to wiersz dla kota po drugiej stronie tęczy, pewnie go znasz :(

    Panie Boże, nie jestem aniołem
    dziś niewielu jest takich na świecie,
    może ci, co na ziemskim padole
    pokochali zwierzęta i dzieci.

    Panie Boże, powiedziałeś "proście",
    rzekłeś "proście, a będzie wam dane"
    wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście
    poszedł do Ciebie mój kot ukochany?

    Panie Boże, poznasz go z łatwością,
    miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
    proszę o Panie, zawołaj go głośno,
    bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.

    Panie Boże, nie proszę dla siebie,
    znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
    by głodny i smutny tam nie był, i żeby
    mógł sobie przy kimś spokojnie zasnąć.

    Panie Boże, a gdy tak się stanie,
    że i mnie kiedyś do siebie zawołasz,
    pozwól mu proszę wyjść mi na spotkanie,
    jeśli oczywiście zostanę aniołem.

    OdpowiedzUsuń